NASZA PODRÓŻ

Do Indii przyjechała ukryta w brodzie. Do Brazylii przemycono ją w bukiecie kwiatów. W Etiopii rozbudzała kozy, a wzdłuż Andów, od Kolumbii po Peru – wyobraźnię władców. Do Europy mogła zaś dotrzeć dzięki wyobraźni i odwadze Vasco da Gamy. Jego wyprawa jest początkiem podróży, w którą Cię zabieramy. Naszej podróży znaczonej aromatem najlepszej kawy.

Podróżuj z Da Gama Cafe

Nie musimy zapuszczać brody, ani wić bukietów, by dostarczyć Ci najlepszych aromatów kawy. Poznaj historię niezwykłej podróży. Czy raczej – wybierz się w podróż śladami niezwykłej historii.

Zaczynamy w Etiopii. Właściwości ziaren Arabiki odkryli w IX wieku mieszkańcy Wyżyny Abisyńskiej. Ponoć pierwszymi jej smakoszami były… kozy! Gdy pasterze zaobserwowali, że  spożywające je zwierzęta są bardziej pobudzone od innych, sami zaczęli je kosztować. 

Pokrzepieni niewyraźnie czarnym naparem, za to o niezwykle wyraźnej cytrusowym posmaku docieramy do Bramy Łez, jak tłumaczy się nazwę cieśniny Bab al-Mandeb. Śladami Vasco da Gamy żeglujemy do wschodnich Indii. Myli się ten, kto myśli, że Portugalczyk raczył się tu kawą. Do Indii dotarła ona bowiem dopiero około stu lat po jego śmierci. Siedem ziaren ukrytych w gęstej brodzie przemycić miał z Mekki muzułmański pielgrzym Baba Budan. Kilka wieków później Anglicy mocno doprawili ją cukrem i zalali sporą ilością mleka. Ten sam los spotkał zresztą herbatę.

Osłodzeni hinduską kawą o ziemistym posmaku ruszamy ze stanu Karnataka wzdłuż wybrzeży Cejlonu, Sumatry i Jawy, by wypłynąć na otwarte wody Oceanu Spokojnego, które poprowadzą nas ku Kolumbii. Chcieliśmy spotkać tu Juana Valdeza. Na pewno go kojarzycie. Ten zawsze uśmiechnięty kolumbijski rolnik od dziesięcioleci prowadzi objuczonego ziarnem kawy muła o imieniu Conchita. Nie poznamy go osobiście, bo… Juan to postać fikcyjna, istniejąca tylko w reklamach. Identyfikuje się z nim jednak każdy napotkany przez nas plantator kolumbijskiej Arabiki. I każdy twierdzi, że kawa stąd jest najlepsza na świecie.

Jak na odkrywców przystało, by przyznać im rację, musimy jeszcze dotrzeć do Parany. Stąd pochodzi najlepsza z brazylijskich kaw. W linii prostej z Kolumbii jakieś cztery i pół tysiąca kilometrów. Tyle, że przez Puszczę Amazońską. Czeka nas więc siedem tysięcy kilometrów wzdłuż wybrzeża, przez zapierające dech w piersiach Andy. Po drodze trzy stolice: ekwadorskie Quito, peruwiańska Lima i boliwijskie La Paz w samym centrum Ameryki Południowej. Podróż umila – a jakże – zapach i smak kawy. W Andach jest pełna aromatów ziemi, niemal czekoladowa.

Na granicy z Brazylią to się zmieni. Uliczni sprzedawcy witają nas cafezinho – wywarem z gotowanych w osłodzonej wodzie całych ziaren Arabiki. Portugalscy kolonizatorzy zdobyli je podstępem. Niejaki Francisco de Melo Palheta musiał rozkochać w sobie żonę gubernatora Gujany Francuskiej, gdzie kawa zdążyła dotrzeć wcześniej. Kochanka wyprawiła lubego do domu z bukietem, w którym ukryła nasiona kawowca.

Kosztujemy czarną i znów wyczuwamy cytrusowy posmak. Może nie tak intensywny, jak w Etiopii, ale jest tu z nami. Gdy lotniskowa obsługa żegna nas po portugalsku, szeleszcząc twardymi głoskami, jak my w codziennej mowie, uświadamiamy sobie, że język ten przypłynął tu wraz z rodakami Vasco da Gamy. Nasza podróż zatacza koło.

Najbardziej aromatyczne ziarna kawy zamawiamy u lokalnych plantatorów. Na szczęście nie musimy zapuszczać brody, ani wić bukietów. Frachtem, zupełnie legalnie, dotrą do Polski. Uprażymy je w małej podwarszawskiej palarni i stworzymy dla Was najbardziej aromatyczne mieszanki.

Jak smakuje podróż przez świat? Poznaj aromaty Da Gama Cafe! 


Mój koszyk Close (×)

Razem149,00